poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Krew, obstawa i przytulanki - wywód #1


Możliwe, że taki post Was nie zainteresuje, wolicie coś pomocniejszego ale nie(stety) to mój blog i mogę czasem pozwolić sobie na jakieś wywody.
Być może ktoś zmieni swoje zdanie o zachowaniu właścicieli małych psów.

Tak, zdaję sobie sprawę, że początek tego posta jest mega zachęcający :P


Po pierwsze chciałabym dotknąć kwestii brania na ręce małych psów.
Chodzi mi tutaj o sytuacje gdy spotyka się nieznajome, puszczone luźno psy.
Spotkałam się już z wieloma niepochlebnymi opiniami na ten temat, że demoralizacja psa, że głupie, że nadmierna nadopiekuńczość i, że właściciele mniejszych psów, za przeproszeniem, srają o wszystko ze strachu nad swoim piesełeczkiem.
Nie będę przytaczała niestworzonych historii bo wiele różnych przypadków przeżyłam (niestety) na własnej skórze.

Tak, biorę Syriusza na ręce przy nieznajomych spuszczonych psach.
Skąd mam wiedzieć, że "on jest nie groźny", "on chce tylko się pobawić", "on lubi małe psy" - często słyszę takie wypowiedzi.
Ale do ***** skąd ja mam to wiedzieć !? Ja, osoba która widzi danego psa pierwszy raz w życiu ?
Tacy właściciele często patrzą i mówią z pobłażaniem, głupio się uśmiechają - chciałabym tylko aby raz w życiu postawili się na miejscu takiej osoby jak ja, która w sytuacji potencjalnego zagrożenia, z takim psem jest raczej na straconej pozycji. Dla nich to oczywiste.

Pewnego razu po prostu znikąd wyleciała do nas suka dalmatyńczyka i chyba tylko mój refleks uratował Syriusza bo zatopiła ona jedynie kły w mojej ręce, nie w psie.
Wolę jednak zawczasu zdemoralizować i zrobić mojego psa aspołecznym niż, w przypadku wyjątku narazić go na niebezpieczeństwo.
Owszem nie każda sytuacja może mieć tragiczny finał ale wole nie ryzykować bo nie chce wiedzieć co by się stało gdybym podniosła Serka sekundę później, byłam w tak ciężkim szoku, że pomimo krwi lejącej się z ręki doszłam jakoś do domu - a na widok swojej krwi mdleję.

Straszne jest też gdy idę i ludzie nagle spuszczają swoje pociechy po czym gdy te są już przy nas krzyczą, że "one to się tylko pobawić chcą bo lubią takie małe pieski".
Serio ? Ludzie nie bądźcie takimi ignorantami i pomyślcie przyszłościowo.


Czy to znaczy, że Syriusz nie ma wcale kontaktów z dużymi psami ? Oczywiście, że ma.
Ale są to takie psy, które ja znam. Znam właścicieli. Widzę, że idą sobie spokojnie na luźnej smyczy.
Kiedy byliśmy nad morzem, w marcu, na plażach było mnóstwo piesełów - małych, średnich, dużych. Niektóre na smyczy, niektóre nie ale te zawsze były zapinane przy mijaniu się z innymi psami. Nikt nie spuszczał na nikogo psów. Ci co chcieli omijali inne psy.
Ani razu nie wzięłam Syriusza na ręce. To było przyjemne doświadczenie i takie inne.

Ale to pewnie się nas bali bo Syriusz miał obstawę w postaci Kai :P


Druga sprawa to wyciąganie łapsk do psa na ulicy.
Czy ludzie od razu podbiegają do owczarków, labów, staffików, czy innych takich ?
Z doświadczenia wiem, że częściej właściciele mikrusów mają przechlapane, no bo przecież to takie, małe, słodkie i ah ah jednorożce, zapaść z powodu wysokiego poziomu cukru.

Do głośnych komentarzy na każdym spacerze jestem przyzwyczajona ale wyciąganie ręki do głaskania nadal mnie strasznie wkurza. Z autopsji widzę, że chyba niektóre dzieci są wychowane lepiej od dorosłych bo na przykład kiedy w tamtym roku byliśmy z Syriuszem na DCDC podchodziły do nas pare razy dzieciaki, niektóre dość małe i ZAWSZE grzecznie się pytały czy mogą.

W tamtym roku również byliśmy w Kazimierzu Dolnym i kiedy robiłam Syriuszowi zdjęcie przy pomniku psa o tak sobie z dupy z tłumu wyszła kobieta (holując za sobą dziecię) i zaczęła iść w serkową stronę z wyciągniętą łapą do pogłaskania.
No przepraszam bardzo ale mi szczena opadła; ja stoję troszkę dalej od tego pomnika ale chyba widać, że robię mu zdjęcie, moja mama stoi tuż obok psa i trzyma smycz a baba (tak, będę używała takiego brzydkiego słowa) ani be ani me i tak po prostu sobie podchodzi pogłaskać. Niestety jej wysiłki spełzły na niczym bo mama była szybsza i powiedziała, że Syriusz gryzie na co pani okropnie się oburzyła, że taki mały, taki pieseczek a gryzie :P

Halo czy psami wiszą jakieś telebimy z napisem "Pogłaszcz" czy co ?
Czy taka osoba może widzi jednorożca i myśli, kurde jednorożec, jedyna taka okazja, lecę z łapami.

Dla mnie takie zachowanie jest przykładem skrajnej głupoty i braku wyobraźni - mały pies też ma zęby i też potrafi ugryźć, ba pomijając to wszystko nadal nie potrafię wytłumaczyć sobie racjonalnie takiego zachowania. O proszę nawet znalazłam zdjęcie chwilę po !


Kolejna i ostania na dzisiaj sprawa - ubieranie psów. Być może kiedyś wspominałam, że należę do pewnej grupy na Facebook'u, gdzie przeważnie dorosłe panie ciągle wstawiają zdjęcia swoich yorków w ubrankach, swetereczkach, sukienusiach i z pięknymi kokardeczkami z tak ściśniętymi włosami, że dziwę się, że tym psom nie wypadły jeszcze oczy.
Czegoś takiego STANOWCZO NIE POPIERAM.
Kurde, biedne psy, czemu na co dzień, ba w domu musza być ciągle ubrane ? Pies to pies.

Jestem przeciwnikiem ubierania psów a mimo to Syriusz ma dwie bluzy, kurtkę i derkę. Myślę tylko, że pomiędzy mną a tamtymi ludźmi jest jednak granica bo ubieranie psów hmm ocieplanie (brzmi fajniej) jest uzasadnione kiedy na przykład temperatura spada.
Niektóre psy są przystosowane, mają grube futro a takie małe yorkowe pipki wymagają supportu czyli ocieplenia. Zresztą charty, whippeciaki i podobne chuderlaki też się raczej ociepla.
Tak btw to whippeciak będzie moim przyszłościowym psem, cudowne są.

Psy też mogą z powodu zachorować na przykład na zapalenie płuc - już jeden nasz mały psijaciel to przechodził.
Dlaaatego komentarze ludzi typu "To Ty go ubierasz, po co, przecież to pies ?" etc. również strasznie mnie wkurzają. Ogólnie dużo rzeczy mnie wkurza ale staram się hamować.

Wkurza mnie też to, że wielu właścicieli "nie małych psów" (spacja planowana) uważa się za pępek świata i często traktuje takie yorkowe pipki jakby nie były pełnoprawnymi psami.
A są. Koniec.


15 komentarzy:

  1. Wo. No to ja się wypowiem. Uwierz że nie tylko twojego psa glaszczą bez pozwolenia. Pisalas ze "czy ludzie od razu podbiegają do owczarków, labów..." Uwierz że labrador stał się bardzo podobny to małych psów. W sensie też ludzie podchodzą do nas. Jeszcze do Bustera nie bo to wielkie, duży łeb iwgl, ale Tika ma przesrane bo jest mniejsza, słodka i jest suczką. Wiele razy podchodziły do nas dzieciaki i głaskały ją. Tika nie lubo obcych ludzi i głaszcząc ją są narażeni na ugryzienie. Nie, taka sytuacja nigdy nie miała miejsca bo matka dzielnie broni swoich dzieci :P
    Inaczej jest z drugim labkiem, który ma nadwagę, ma meeega łeb i ślini się i chrapie itd.. On jest postrzegany jako groźny pies bo te cechy które wymieniłam ma tylko duży pies. Tutaj jest przeciwna sytuacja bo Bus klei się do obcych i muchy nie skrzywdzi :|
    Dlaczego ludzie wybrali sobie poszczególne rasy jako cudne psy i tylko je chcą głaskać. Mówię tu o paniusiach i ich dzieciach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z tobą. Mam małego psa i zawsze jak chodzę na spacery i spotykam osoby z dużymi psami to te osoby od razu się śmieją a gdy mój pies szczeknie na nie to oni ,, To taki mały potrafi jeszcze szczekać''. Albo kiedyś podbiegła do mnie jakaś nie znajoma pani i zaczęła głaskać mojego psa. Benek raczej nie gryzie ale jak się zdenerwuje to może (a w tym przypadku był zdenerwowany).Przecież mogą się zapytać ,,czy mogę pogłaskać''
    Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak lecące psy tak po prostu do kogoś są mega denerwujące zwlaszcza jak biegnie do ciebie bokser lub buldog (sytuacje z życia) a właściciel "spokojnie on nic nie zrobi" a jak niekiedy odpowiem "ale mój zrobi" to słyszę "to będzie wiedzieć że do psów się nie podlatuje" no serio ludzie? A co jeśli ten "nic nie zrobi" postanowi oddać, a właściciel jest 50m od tego psa? Ja rozumiem że Funy jest mały ale bez przesady on potrafi ugryźć i też do krwi i też zaboli. Staram się nie brać Funego na ręce ale też staram się odczytać intencje innego psa i jeśli widze że leci z chęcią ataku to pierw staje przed moim psem i pokazuje tamtemu że nie będzie "walki" (zawsze odpuszczają) a jeśli zobacze psa za późno to biorę Funego na ręce i nie czuje że robie coś źle, wole mieć żywego psa. Taka inna sytuacja, jestem wolontariuszką z koleżankami i byłam z jedzną z psami i zamieniłyśmy się na chwile smyczami, po pewnym czasie na horyzonci pojawiają się psy no to ja ściągam Izika-patki podopiecznego (patka też ściągneła swojego psa) a Patka "nie musisz go ściągać on nie zaatakuje" no wiem ale nie dlatego go ściągnęłam i odp Patce. "wiem ale ściągnęłam go dlatego że nie znam tamtych psów i one mogą zaatakować" i wtedy przyznała mi racje, do teraz ściąga izika przy innych psach, daje się powąchac i pobawić z innymi psami ale ma wszystko pod kontrolą. I myślę że tu jest problem ludzie nie zdają sobie sprawy z tego że jesli ich jest taki super nie atakujący to ten inny już nie koniecznie taki musi być.
    Co do ubranek to ubieram swojego psa, ale tylko w tedy kiedy pogoda tego wymaga, jest ileś tam na - i to nie zawsze bo zdarza mi się go wogóle nie ubrać ale w tedy trzęsie się jak galareta. Takie ubieranie popieram jednak kompletnie nie rozumiem osób które ubierają psy nawet jak są w domu albo jak jest + temp na dworze.
    Post jest świetny, dobrze przedstawiłaś wszystkie trzy psie problemy :P post przydatny i wartościowy!
    Ps. Sorki że się tak rozpisałam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. W tych niektórych punktach masz dużo racji. Na przykład wyciąganie rąk do psa, jest wkurzające. Sama czegoś takiego unikam ze swoim psem, a wtedy oczywiście ludzie z pyskiem na Ciebie, bo oni chcą pogłasakać..Ale nie zdają sobie sprawy, że jak pies ugryzie to juz moja wina..
    Co do ubierania psów jestem przeciwniczką, rozbrajają mnie kobitki u mnie w mieście, który przychodzą ze swoimi yorkami na plac zabaw dla dzieci, puszczają je tam, psy srają po całym placu i są w dodatku pobierane na różowo... No proszę Was, ludzie! Kiedyś może uda mi się zrobić zdjęcie :/
    A jeśli chodzi o branie na ręce psów to nie lubię tego, ale rozumiem chociaż nie w każdej sytuacji. Bo np nie rozumiem zachowania niektórych osób u mnie. Idę sobie z Korą, która jesli jej nie pozwolę pierwsza nie podchodzi do psa, po zupełnie innej części chodnika, a pani pieseczka na ręce bo mój pies ją UWAGA zagryzie... Dodajmy, że jej pies ujadał, a mój miał wszystko w tyłku :D No ale każdy ma inne poglądy. Najważniejsze być świadomym tego co się robi :)
    Zapraszam do siebie
    http://psiasfera.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja miałem sytuację z pewną starszą osobą w rodzinie, na wspólnym spaczerze, że dziecko chciało pogłaskać psa (nie pytało tylko lazło) a towarzysząca mi osoba "No chcesz? No chcesz to sobie pogłaszcz?" Co *****. Rozumiem że starsze osoby lubią sie patrzeć na uradowane dzieciaki, ale mój pies to nie zabawka, to nie dobro publiczne i nie coś do memłania. Wołam "jest agresywny, może ugryźć" no bo może głaskać się da, ale jak sobie jeden bachor pozwolił na za długi dotykanie głowy to ugryzł i jedyne czego żałowałem to słabe wyłapanie CS. A co historii, matka na szczęście wzięła dziecko obyło się bez dyskusji, ale owa osoba z rodziny miała do mnie pretensje ze nie uradowałem smarka. Choć być może uratowałem :)

    Ps. "zdemoralizować i uspołecznić"? To słowa o przeciwnych znaczeniach http://www.cotojest.info/uspolecznianie_20.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie,dziękuję za zauważenie błędu - zagapiłam się, miałam na myśli inne słowo :)

      Usuń
  6. Myślę, że w braniu na ręce irytująca jest nie ta rzekoma nadopiekuńczość (bo mało nas raczej obchodzi to, jaki ktoś ma stosunek do własnego psa), ale o to, że nawet najprzyjaźniejszy pies zacznie się wtedy tamtym psem na rękach, w najlepszym przypadku, interesować (a w najgorszym - atakować). Zwykły instynkt.
    Nie wiem, mnie zwyczajnie biegające luzem psy nie irytują - ani jak idę z bokserem ani jak idę ze "szczurem" :).

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnio na spacerze wzięłam psa na ręce, bo była zmęczona i nie miała już siły iść, idziemy z koleżanką gdy nagle podchodzi do mnie ktoś i tuli i mizia mojego psa,(którego miałam na rękach!) , pominę to, że podeszła tulić psa bez pytania, no ale k**** miałam ją na rękach i to nie jest dla mnie normalne, że ktoś od tak podchodzi do mnie z łapami -_-

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajny post. Niestety ludzie postrzegają jorki jako maskoteczki do głaskania i ubierania :( a przecież to pies jak każdy inny i ma zęby więc może ugryźć... Ja się cieszę, że mam dwa duże psy, rzadko kiedy zdarzają się namolni głaskacze :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Powiem, ze post fajnie napisany. Ja mam yorka-agresorka tzn. ma dystans do obcych ,nie lubi gdy nieznajomy ktoś wyciąga łapy. A ostatnio szliśmy ulicą i babka szła + w wózku wiozła dziecko, biorę psa do nogi, widzę że pokazuje synkowi już psa no dobra idę bardziej do ulicy bloku, a ta nagle w tą samą. I w końcu po zmianie dzieciak wytchnął rękę, a gdy yorczek dał warka, że łapy ma brać reakcja jednogłośna - ,,co hoduję za potwora, żeby taki mały dzieci gryzł, wstyd i głupota" - tak stwierdziła. Oczywiście na moją odpowiedź, że brałam psa do nogi i zmieniłam strony dostałam odpowiedź iż ,,pizdnięta" jestem..nie którzy nadal myślą, że mikropsy = jednorożec do miętolenia przez dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  10. U nas niestety są problemy z większymi psami, po tym jak kiedyś chciał Alexa rozszarpać Cocker Spaniel. Niestety to dla nas zmora, ze względu na to, że idąc do weta spotykamy czasem nawet 4 większe psy od niego (psy należą do weta i technika). Co prawda ułożone i 0 agresji, ale mój nadal panicznie na nie reaguje. Staramy się to przepracować, ale różnie bywa.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dokładnie cię rozumiem! Mimo, że nie mam 3kg tylko 8 to nadal jest malutko. Moja suka ma/miała od zawsze duże problemy z komunikacją psio-psią i walczę z tym już naprawdę bardzo długo, chodze na spacery, spotkania etc.. Dlatego w momencie gdy widze obcego, puszczonego luzem psa, który waży więcej niż 10kg od razu biore Fionę na ręce. Bo co mam zrobić? Czekać, aż mój pies któregoś razu zostanie pogryziony i dostanie jeszcze większego urazu psychicznego? Niedoczekanie. I chociaż widzę spojrzania ludzi dookoła i komenatrze, że męcze psa to nadal robie swoje. Bo mój pies ma kontakt z innymi czterołapmi, ale tylko i wyłącznie pod moim nadzorem, kiedy wiem że nic się nie stanie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wcale się nie dziwię, sama też biorę Mikę zawsze na ręce kiedy widzę że obawia się jakiegoś psa. Od dawna marzy mi się gromadka yorków i chyba zdecyduję się na kolejnego z mojej ukochanej hodowli Restart http://www.york-restart.com/?yorki=szczenieta. Może we dwójkę będzie im na spacerach raźniej;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zgadzam się w 100%. Masz do tego pełne prawo, żeby wziąć swojego psa na ręce, kiedy czujesz, że może się coś złego stać. I robisz dobrze, jesteś odpowiedzialna. Niesamowicie irytują mnie takie osoby, które podchodzą do psa bez pytania i bezczelnie chcą go głaskać. Wtedy mówię, że mój wyjątkowo nie lubi ludzi :D (to nie prawda, ale wiadomo, mówię to, żeby ludzie się odwalili). Co do 'ocieplania' psów, to też się zgadzam :DD Wszystko jest dobre, ale z umiarem. Pozdrawiam Ciebie i Syriusza :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja mam beagla i yorka i powiem szczerze, że mam po dziurki w nosie tych wszystkich 'ojojojojojojojojojojojoj' 'ajajajajja' "ooooo' i innych dupereli.
    Ludzie wyciągają łapska do yorka, który ma problem z lękami (wyobraź sobie teraz, że 6 msc na mojej wiosce ćwiczę, staję na głowie, a przez jedną babę i jej nie wychowane dziecko trach bach i jest gorzej niż na początku...), ba!
    Do beagla też!
    A czy ja jej ufam?
    Żeby pozwolić dziecku, które zapyta, da się obwąchać- owszem, ale czy dziecku, które chce już teraz natychmiast, lata, drze się... Sorry, wolę powiedzieć, że gryzie...

    OdpowiedzUsuń