Dzisiaj, pod lupą, naturalny, polski produkt - szampon łagodzący marki Beleko.
Miałam okazję przetestować go już jakiś czas temu, gdy Syriusz nie był ostrzyżony, jednakże dopiero teraz znalazłam czas by usiąść i spisać przemyślenia (i chęci oraz zdrowia bo ostatnio coś mnie złapało na prawie tydzień - stąd brak postów).
Standardowo, na początku, informacje, które udostępnia producent.
Produkt ma być wyprodukowany tylko z naturalnych składników (na przykład olejek herbaciany i z jałowca), zmniejszać skórne podrażnienia, zapobiegać elektryzowaniu się sierści czy nawilżać, zmiękczać i wygładzać sierść.
Nie zawiera również substancji GMO i składników ropopochodnych.
Zdecydowałam się na wypróbowanie wersji Oats - z pszenicą i owsem.
Można go używać do każdego rodzaju sierści.
Dostępne są również inne wersje produktów, do znalezienia na stronie producenta.
Mocno zaawansowany maniak psich produktów lubi nie tylko nowości i innowacje ale zwraca uwagę również na (niestety, złe zboczenie) opakowanie i ogólny wizualny efekt.
Produkt dostałam w bardzo przyjemnej oprawie, ogólnie etykietka też ujmuje swoją prostotą.
To nibysianko idealnie nadaje się do rozrzucenia po domu, tylko trochę potem trzeba sprzątać :P
Jaka jest moja opinia na temat szamponu ?
Z Syriuszem przetestowaliśmy już trochę rzeczy z zakresu tych do mycia, mam od pewnego czasu swego faworyta; po tym teście jego miejsce nadal nie zostało zagrożone.
Najbardziej widoczną zaletą tego produktu jest to, że świetne zmiękcza sierść !
Pies mięciutki jak kaczuszka.
Poza tym to standardowe działanie - pies czysty ? Czysty.
Żadnych negatywnych reakcji typu: drapanie czy zaczerwienienia nie zauważyłam.
A po Syriuszu można się czasami wiele spodziewać :P
Na przykład histerii z powodu listka przyczepionego do łapki.
Zabrakło mi tu głównie zapachu.
W założeniu (i w opisie) ma on być przyjemny i delikatny.
Ja nic czuję niczego konkretnego.
Co tyczy się również tego, że pies, po kąpieli, pachnie po prostu jak mokry pies.
Niestety jest to dla mnie znaczący minus, chociaż nie tak rozczarowujący w przypadku gdy produkt ma hiper-przecudowny zapach płynu do mycia szyb, a po myciu na psie nie zostaje kompletnie, ani krzta tej woni (a zdarzyło się i tak).
Beleko Oats mogę ocenić na wow x1; mój szamponowy faworyt ma wow x4 (jedno za zapach, który pozostaje, jedno za cenę, jedno za miękkość i jedno za efekt wybielania).
Reasumując, jeżeli Wasz pies ma wrażliwą skórę, szukacie czegoś łagodnego a nie przeszkadza Wam brak zapachu (dla niektórych to może nawet atut) to możecie spróbować sięgnąć po taki produkt. Koszt takiego opakowania, o pojemności 300 ml to 39 zł.
Uważam, że, w stosunku do efektów, mogłaby ona być troszkę niższa.
Czy użyłabym ponownie ?
Sądzę, że tak.
Czy kupiłabym ?
Moje szamponowe miejsce w sercu jest już zajęte od pewnego czasu.
Produkt wylądował na syriuszowej, prysznicowej półce; gdybym tak została zmuszona do oceny w skali od jednego do dziesięciu to zdecydowałabym się na sześć.
(Syriusz na pierwszym zdjęciu wygrywa dzisiejszy post :D)
Pierwszy raz słyszę o tych szamponach i raczej do mnie nie przemawiają :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy M&B
Bardzo lubię szampony, które mają delikatny, pozostający na futerku zapach. Zawsze unikam tych wysoko perfumowanych. Ale brak zapachu? Nie wiem czy to by się u nas sprawdziło.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście opakowanie całkiem przyjemne, zwraca uwagę. Też mam takie zboczenie;)
OdpowiedzUsuńKąpanie mojego potworka to nic przyjemnego, ale kto wie, może kiedyż też sprawdzimy ten szampon:)
Kąpię psa tak rzadko, że wcale ale gdy mi się to zdarza, to wybieram szampon, który nie zostawia zapachu. Sądzę, że tak jest przyjemniej psu.
OdpowiedzUsuńMy kąpaliśmy długi czas w Białym Jeleniu, bo się po wszystkim drapał. Potem w ludzkim, a teraz w jakimś zwykłym do psów długowłosych. Może kiedyś wypróbujemy ten :D
OdpowiedzUsuńNie mieliśmy jeszcze okazji aby testować te kosmetyki, a ogólnie sporo ich jest u nas w domu. Ja przede wszystkim akcesoria oraz kosmetyki do pielęgnacji zamawiam w https://sklep.germapol.pl/ i na tym się skupiam.
OdpowiedzUsuń